Strona:Klemens Junosza-Buda na karczunku.pdf/122

Ta strona została uwierzytelniona.

— Także mi gadaj Janeczku! Kąta ci będę żałował, kiedy oto, jak widzisz, domisko nowe i duże, jak stodoła! Sprowadzaj się z matusią, mieszkajcie, jak długo chcecie. W obórce dla waszych krówek kąt odgrodzę, w stajni dla konika także, bo insze bydlę to takie pożerne i chciwe, jak człowiek, drugiemu obrok wyjada. Co się tyczy zapłaty, to, mój Jasiu, zgodzimy się. Zapłacisz zaraz, nie dlatego, żebym cię przynaglał, ale widzisz, tak mnie już od maleńkości uczyli: co masz wziąć jutro, weź dziś, a co masz płacić dziś, płać jutro. Ja sobie rozmiarkuję, ile mam żądać, ty jutro rano z pieniążkami przychodź, graty koło południa zniesiecie i niech będzie wam dobrze na tem miejscu. Weronika! — zawołał — Weronika! Gdzie ona się podziała?
Na to wołanie weszła kobieta niemłoda, wysoka, tęga, o wesołem spojrzeniu.
— Nie wiesz to, że gość w dom, Bóg w dom, że o suchej gębie dobrych przyjaciół nie przyjmują?
— Zkądże wiedzieć mogłam, że kto przyszedł, kiedy akuratnie w oborze byłam teraz... Ani się nie spodziewałam takich od-