Strona:Klemens Junosza-Buda na karczunku.pdf/129

Ta strona została uwierzytelniona.

mać do wiosny, do przednówka, to jak za szafran zapłacą.
— O! ty powiadasz! Wielka nowość, że siano z wiosną drogie, tembardziej, jeżeli zima długa. I my o tem wiemy.
Po posiłku Dominik już nie zatrzymywał Janka tak gwałtownie, a przy pożegnaniu rzekł:
— Sprowadzajcież się jutro na nową posiedzialność, ja wam pomogę.
— Dziękuję!
— Józefowa spocznie sobie pod dachem, bo chociaż mrozów nie ma, ale zawsze w szałasie przewiewnie.
Odprowadził Janka o kilkadziesiąt kroków i dał do zrozumienia, że najodpowiedniej będzie przenieść się od rana, gdyż o południu już wszystko może być ustawione i na upartego można zasiąść do stołu i pokrzepić się jakim takim posiłkiem.
Janek zrozumiał aluzyę i gorąco zapraszaszał pana Dominika, żeby również szczerem sercem nie wzgardził i na nowem miejscu lokatorom swoim honor wyświadczył.
Pan Dominik zapewnił, że nie da na siebie czekać.