Strona:Klemens Junosza-Buda na karczunku.pdf/137

Ta strona została uwierzytelniona.

równie dobrze i legalnie, jak piekarz daje chleb, rzeźnik mięso, szewc buty. Każdy człowiek ma swój proceder, Icek ma pośrednictwo, to jego fach, sposób do życia, to chleb jego żony i dzieci, które przecież, narówni z każdem stworzeniem, mają prawo, bytu. Tylko dziki człowiek, awanturnik i grubianin może mieć o to pretensyę.
Mógłby kto powiedzieć, że Icek sam się z usługami nastręcza, że szuka młodego człowieka, że go do zaciągania porzyczek kusi i namawia, tymczasem dzieje się wprost przeciwnie; to młody człowiek szuka Icka, a czasem bywa spotkanie wprost niespodziane, przypadkowe.
Kto może być odpowiedzialnym za przypadek, za zdarzenie?
Naprzykład taka się dzieje rzecz. Icek jest w miasteczku, przyjechał za interesami, miał trochę produktów na sprzedaż, trochę towaru chciał kupić, nawet sporo towaru, bo szlachta na koloniach ciągle czegoś żąda i potrzebuje. Wybrał się porządnie wozem w drabinkach, z półkoszkami, ażeby mógł spakować wszystko, jak należy. Załatwił, co miał do załatwienia, o niczem nie zapomniał,