Strona:Klemens Junosza-Buda na karczunku.pdf/211

Ta strona została uwierzytelniona.

— Niech się żeni, owszem, co nam to szkodzi?
— To nam dużo pomoże. Jemu ojciec na taki interes pieniędzy da, jemu trochę posagu dadzą, a moja głowa w tem, żebyście wy swoje pieniądze odebrali, no, i żebym ja odebrał, bo przecie jestem w części waszym wspólnikiem.
— Icek dobrze mówi!
— Icek zawsze ślicznie mówi, tylko wy swoją gwałtownością wszystko zepsuć możecie. Dajcie czas, nie róbcie gwałtu!
— A zkąd Icek wie, że on się ożeni?
— Wiem, musi się ożenić, ja mu każę. Proszę was o pół roku cierpliwości.
— Co? pół roku, na taki głupi interes — to przecież w ciągu jednego tygodnia zrobić można.
— Tak wam się zdaje. U nas można, ale oni mają inny obyczaj.
Po krótkim targu stanęło na tem, że przez pół roku wszyscy wierzyciele będą siedzieli cicho i nie zaczepią starego Talarowskiego, ani osobiście, ani listownie; co do młodego, inna rzecz; będą go straszyli, ale delikatnie,