Strona:Klemens Junosza-Buda na karczunku.pdf/215

Ta strona została uwierzytelniona.

— Przedewszystkiem zgaś to szkaradne fajczysko, bo wytrzymać nie można!
— Dlaczego szkaradne? Śliczna fajka. Czy pan wie, ile ona kosztuje? Czysta porcynela, zagraniczny kawałek towaru.
— Ale tytuń obrzydliwy, aż dusi!
— Aj, jaki pan grymaśny! U mnie w domu bardzo lubią ten zapach; moja żona nieraz prosi, żebym palił dla odświeżenia powietrza w izbie.
— A ja cię proszę, nie pal. Masz cygaro, bardzo dobre.
— Czego ja dla pana nie zrobię — rzekł Icek — mogę nawet fajkę wytrząsnąć i cygaro zapalić, ale to mniejszy interes — ja przyszedłem głównie po to, żeby zapytać, co będzie?
Adam nie odpowiedział zaraz, usiadł przy stole i zamyślił się, Icek zaś obojętnie palił cygaro i z widoczną przyjemnością lubował się ostrym jego zapachem. Przeszło tak w milczeniu kilka minut, poczem Icek znowu pytanie powtórzył.
— Albo ja wiem — odrzekł Talarowski.
— Trochę zadługie myślenie było na tak