Strona:Klemens Junosza-Buda na karczunku.pdf/219

Ta strona została uwierzytelniona.

— Więc co, o czem, co mam wiedzieć? — spytał niecierpliwie.
— Gdyby pan myślał o tej panience z kolonij, to niech pan wie, że tam jeden kawaler się kręci już.
— Jaki? — zapytał Adam, zrywając się z krzesła.
— Józefowej syn, ten, co na jesieni powrócił, co ma pełne pole pieńków, kawałek góry, trochę zwiezionego drzewa i cygańską budę z gałęzi... Pan wie, ten, co u Dominika na komornem siedzi.
— Ten młynarczyk?
— Opowiadają, że skoro postawi sobie wiatrak, to będzie całkiem młynarz. Albo ja wiem?
— Jemu Wincenty wnuczki nie odda.
— Może nie odda, a może odda. Lubi go. Pan wie, że tacy staromodni ludzie mają swoje grymasy, chcą, żeby kawaler robił jak parobek, a był oszczędny, jak nie przyrównywając, żyd — a właśnie ten młynarczyk robi za dwóch parobków, a oszczędza, jak dwa żydy. Ciężko od niego co utargować... Nie dałbym trzech groszy, że jeżeli się pan