Strona:Klemens Junosza-Buda na karczunku.pdf/23

Ta strona została uwierzytelniona.

— I wy, gospodarzu — rzekł zwracając się do Dąbka — nie powrócicie głodni... Puśćcie konia na ugór, do naszych, chłopcy go dopilnują, a wy się posilicie. Nie mamy jeszcze domów, ani kominów, ale w garnek jest co wsypać, a baby i na dworze, przy ognisku uważa...
Chłop rzekł:
— Dziękuję, a przytem życzę państwu na nowej posiedzialności: «Szczęść Boże!» — niech się chleb rodzi, dobytek mnoży; żyjcie sobie na tem miejscu we zdrowiu i szczęśliwości...
— Bóg zapłać za dobre słowo.
Icek wnet się odezwał:
— Państwo myślą, że ja nie winszuję? Ja też winszuję: niech państwo mają dużo pieniędzy — to najlepszy interes jest.
— Dziękujemy! A ty żydku, co za jeden jesteś i czego żądasz?
— Ja jestem Icek Ufnal...
— No?...
— Trochę szklarz...
— To dobrze; szklarza nam trzeba.
— Ja to wiedziałem...