Strona:Klemens Junosza-Buda na karczunku.pdf/257

Ta strona została uwierzytelniona.

Wincenty nie mógł się opędzić ciekawym, którzy zasypywali go pytaniami. Przecież na kilka godzin zaledwie przed swym zgonem, Talarowski w jego domu był i z nim o czemś we cztery oczy rozmawiał.
Dziadek Hanusi nic mówić nie chciał, a dla wszystkich miał jednę ogólnikową odpowiedź:
— Zmarł, bo takie były wyroki Boże — zmówcie pacierz za jego duszę!
Ździebełko przyjechał na pogrzeb i zakwaterował się na folwarku, jakby we własnym domu, aby, jak mówił pocieszać nieszczęśliwą wdowę i strapionego syna. Przytej okazyi jadł i pił, ile chciał, kąty przepatrywał, pomagał Adamowi pieniędzy szukać...
Znaleziono ich sporo w różnych skrytkach, w kufrze, w szufladach stołu, w kieszeniach ubrania. Znaleziono sporo, nie tak jednak wiele, jak opinia głosiła.
Wyrodziło się ztąd podejrzenie, że jeszcze jakaś część mienia może być ukryta i prowadzono dalej poszukiwania zawzięte, drobiazgowe; cały dom poddany został najskrupulatniejszej rewizyi.