Strona:Klemens Junosza-Buda na karczunku.pdf/279

Ta strona została uwierzytelniona.

ło w Sakowie, tak na nowej siedzibie, bo obyczaj łatwo odmienić się nie da, a zakorzeniony, drugą naturą człowieka się staje.
Icek Ufnal coraz lepiej się ma, choć Wątorek podwyższył mu czynsz znacznie, chcąc go może tym sposobem do ustąpienia zmusić; ale Icek nie ma chęci zmieniać miejsca pobytu, zwłaszcza, że mu się poszczęściło i że na coraz większe interesa się puszcza. Pieniędzy mu nigdy nie brak, kupuje zboże w większych partyach, do okolicznych dworów jeździ, do wielu spółek należy.
Ubiera się trochę porządniej i dostatniej, niż wprzódy, a nawet w pychę urósł i okrutnie ambitnym się zrobił.
Można mu powiedzieć delikatnie, a nawet wprost, nie obwijając w bawełnę, że nie chodzi prostemi drogami, że kręci, że oszust jest; on to wytrzyma i zniesie ze spokojem, albo nawet uśmiechnie się pobłażliwie, ale niechno kto spróbuje nazwać go szklarzem!
Wybucha wtenczas, jak wulkan, obraża się, przekleństwa miota, a nawet sądem grozi.