Strona:Klemens Junosza-Buda na karczunku.pdf/34

Ta strona została uwierzytelniona.

w rodzinnej wiosce Sakowie, wnet nabywców znaleźli w osobach swoich najbliższych sąsiadów. Sprzedali więc je, porzucili stare swoje śmiecie i poszli za Wincentym dorabiać się na nowem i na większem.
Każdy z kolonistów Sakowski się nazywał, ale tylko w metryce i urzędowych dowodach, w życiu sąsiedzkiem, prywatnem, pod przydomkami ich znano, a te przydomki, z ojca na syna przechodząc, prawie nazwiskami rodowemi się stały.
Wincenty naprzykład Wąsalem był zwany; podobno dziadek jego, dla wielkich wąsów, jakiemi się odznaczał, to przezwisko otrzymał i tak już przy rodzie pozostało. Nie przejdzie już ono w dalsze pokolenia, gdyż jedyny syn Wincentego umarł i pozostała po nim tylko córka Hanusia. To dziecko, po śmierci matki, która niedługo męża swego przeżyła, wzięli do siebie Wincentowie.
Hanusia chowała się szczęśliwie, rosła i wyrosła na śliczną dziewczynę. Dla jej urody, dobroci, a wreszcie dla majątku, jaki kiedyś w przyszłości po dziadku odziedziczyć miała, nie brakło jej konkurentów, ale