Strona:Klemens Junosza-Buda na karczunku.pdf/77

Ta strona została uwierzytelniona.

narażenia zdrowia, mogli chwilowo obozować na świeżem powietrzu, dopóki nie otrzymali pieniędzy z fajerkasy i nie wyprosili u sąsiednich właścicieli lasów, za darmo lub po cenie zniżonej drzewa, na budowanie.
Wówczas przystępowali energicznie do stawiania nowych siedzib, w stylu barakowym, noszącym na sobie wszelkie cechy charakteru tymczasowości. Bo i rzeczywiście, jaki cel może mieć trwały, kapitalny budynek w mieście, nad którem wisi fatum?...
Icek niejednokrotnie już miał sposobność poznać wszelkie tajemnice tej architektury, o liniach krzywych, kątach nieprostych, drwiącej z pionu i wszelkiej symetryi. Wiadomości, poczerpnięte z praktyki, zastosował przy budowie własnej siedziby i miał przez to pośpiech, elegancyę i taniość.
Zadebiutował też szczęśliwie jako majster szklarski. Szwagier jego, prawdziwy szklarz, wprawiał szyby, Icek zaś, w charakterze przyncypała, dysponował, podawał kit, zbierał kawałki szkła, a wieczorem po skończonej robocie, uskarżał się na wielkie zmęczenie.
Kiedy wśród kolonistów chwalono Szulca