Strona:Klemens Junosza-Na bruku.pdf/63

Ta strona została uwierzytelniona.

delki, szynka, owoce. Winogrona są bardzo tanie, więc można używać. Dla panów wódka i piwo. Stroje już obmyślane, mama będzie w sukni popielatej, Wanda w szafirowej, ale jak ta szafirowa zrobiona! Przyjaciółki i koleżanki pozielenieją z zazdrości.
Niech zielenieją; kto ma magazyn, musi się elegancko ubierać, choćby dla honoru firmy. Dla tej idei trzeba być chodzącą wystawą. Mania się wymawia, że niema odpowiedniej sukienki. Jest to bagatela, przerobi się starą suknię, odświeży, ugarniruje i będzie zupełnie jak nowa. Praktykuje się to często, bo na nowe nieraz niema pieniędzy, a ubierać się ładnie trzeba. Według skrupulatnego obliczenia, pań starszych będzie cztery, nie licząc w to dwóch ciotek od pianina; panien siedm: dwie przystojne, trzy tak sobie, a dwie nie bardzo. Wanda z Manią dwie — to dziewięć, prócz tego dwa podlotki, akurat tancerki dla Edzia i Wicka.
Pan Kwiatkowski przyjść też musi; będzie rządzca domu i jeden maszynista, to razem z ojcem złożą pulkę preferansa. Na ten cel ustawia się stolik w sypialnym pokoju, tam też panowie chodzić będą na papierosy.
Co do panów, to będzie sześciu takich, co się liczy, a czterech takich, co się nie liczy.
Mania tego zrozumieć nie może, chociaż to takie proste.
Wanda jej tłomaczy.
— Widzisz bo — mówi — jest młodzież i młodzież: pan Zygmunt, pan Jan, pan Stanisław na-