Strona:Klemens Junosza-Z antropologji wiejskiej.pdf/123

Ta strona została uwierzytelniona.

— To cóż chcecie?
— Ja już nic nie chcę. Macie ochotę podawać do sądu — podajcie.
— Mendlu!
— Chcecie ze mną po dobrości? to ja będę miał miłosierdzie nad wami.
— Wy wiecie gdzie moje kunie...
— Ja?
— Wy, wy wiecie.
— Co na to zrobić jak kto głupi jest?! Ja wcale nie wiem gdzie są wasze kunie.
— To jakże mnie poratujecie?
— Mam sposób. Dobry, pewny sposób. Wiele wasze kunie byli warte?
— Dwieście pięćdziesiąt rubli.
Mendel zaczął bębnić palcami po stole.
— Dwieście pięćdziesiąt rubli, to jest całkiem ładny grosz, słuchajcie-no Tomaszu.
— Dyć słucham.
— Wy mnie potrzebujecie dać dziesięć rubli.
— Za co?
— Za to, co wam powiem takie słowo, co jest więcej warto.
— O...
— Powiem wam takie słowo, taki sekret, taki sposób, że wy już na drugi, na trzeci dzień, będziecie mieli swoje kunie w stajni.
Chłop zerwał się ze stołka, oczy mu się zaiskrzyły, ręce przed siebie wyciągnął, jakby chciał Mendla za gardło pochwycić, ale ten szybko odskoczył i rzekł:
— Oj Tomaszu, Tomaszu! jakie wy głupie jesteście. Na