Strona:Klemens Junosza-Z antropologji wiejskiej.pdf/129

Ta strona została uwierzytelniona.

Rozmyślał, czy też odzyska chudobę swoją, czy nie? Mendel zapewniał go, że ten, co w izbie pod uździenicą mieszka, jest bardzo rzetelny człowiek i że jego słowo warto więcej niż złoto i srebro, niż brylanty nawet.
Gdy już kury z północka piać zaczęły, zdawało się Tomaszowi, że słyszy jakieś stąpanie koło chałupy.
Zarzucił kożuszynę na grzbiet i wybiegł na podwórko. Przed stajnią zbiedowane i spocone stały jego koniska.
Niewiadomo czyja ręka przyprowadziła je do domu.
Chłopisko dziękował Bogu, że stratę swoją odzyskał, chociaż go to kosztowało sześćdziesiąt rubli popierkami i złoty groszy sześć, co za latarnię sołtysowi musiał zwrócić.

VIII.

Posiedzenia sądu gminnego w Biednowoli odbywały się dwa razy tygodniowo, we wtorki i czwartki.
Podczas takich uprzywilejowanych dni, na placyku przed gmachem sądowym gromadziły się furki, w karczmie było gwarniej niż zwykle, a Mendel Kwiat z wrodzoną sobie uprzejmością nalewał kieliszki skarżącym, skarżonym, świadkom i panom „hadwokatom.“
Świątynia biednowolskiej Themis, zbudowana była z drzewa, w stylu wiślano-obornym, a tem się tylko od zwykłych domostw różniła, że miała od frontu ganek o dwóch słupach, po których pięły się delikatne pędy powoju, zasadzonego własną ręką samej pani sekretarzowej.
— Nie mam kuzynka Boberkiewicza — mawiała ta pani w chwilach rozgoryczenia, do nauczyciela — nie szukam wrażeń, nie pragnę strojów, ale kocham kwiaty. Równie pięknych pelargonij, jak u mnie, nie ma w całej okolicy, a czerwone geranje, fuksye i kaktusy, mogłabym posłać na wystawę. Wszak