Strona:Klemens Junosza-Z antropologji wiejskiej.pdf/63

Ta strona została uwierzytelniona.

Chłop nie dał się prosić dwa razy.
— Ja dla was lepszy, niż rodzony ojciec — a wy chcecie chodzić na Zabłocie, chcecie mieć dwóch żydków! Czy widzieliście kiedy, żeby człowiek miał dwie matki?
— Dwie matki?
— Nie widzieliście, prawda?
— No juści że nie.
— A wy chcecie mieć dwóch żydów, jak to może być? Powiedzta wiele wam trzeba na podatek?
— Coś dziesięć rubli, złotych cztery i groszy ośmnaście.
— Wielga suma, na moje sumienie wielga suma! a wiecie wiele wy mnie za wódkę winni?
— Dyć musi tam stoić na szafie...
— Stoi — ale wiele stoi?
— Musi tyle ile napisane.
— Tam dużo stoi; tam stoi siedm rubli, dwa złote groszy piętnaście i złoty groszy sześć i znów ośmnaście groszy i potem cały jeden złoty i znowu dwa złote bez ośmiu groszy... rachujcie no wiele to razem jest?
— Ktoby to zrachował.
— To ja wam powiem krótko... to jest całe dwanaście rubli... tera rozumiecie?
— Skąd? na mój rachunek, to niby mniej.
— Na wasz rachunek? Co znaczy wasz rachunek? Po jakiemu wy rachujecie. Ja nie wiem za co wy trzymacie nauczyciela?! No probujcie sami porachować... ja wam powiem wszystko po kolei.
Tu Mendel znowuż wyliczać zaczął: dwa złote bez ośmiu groszy, trzy bez sześciu, jeden bez siedmiu, ale Łomignat ręką machnął.
— Ktoby ta sobie głowę psuł, rzekł niechętnie.
— Macie recht, szkoda wasze głowę. Ja wam sam obrachuję