Strona:Klemens Junosza-Z antropologji wiejskiej.pdf/85

Ta strona została uwierzytelniona.

— Czego?
— Bojał się... musi doktorów się bojał.
— Ot, to.
— A juści. Oni na to okrutnie zawzięte. Jak łońskiego roku Michałowi Icek krew puścił, to go dochtory przez dwa roki po sądach wodziły. Żeby tak na jenszego człowieka, toby już dawno w kryminale siedział, ale zyd zawdy się wykręci.
— Wiadomo, od tego on je zyd. Człowiek jenszy bojący, i jak go, na to mówiący, do sądu wezmą, to jeno czapkę w garści trzyma i stoi, a gęby nie potrafi otworzyć; zaś żyd to jak piskorz, choć go i całą garścią capnąć, zawdy się wyśliźnie. Icek się też wyśliznął, a tera jak puszcza komu krew, to się tak z nim schowa, żeby go nikt a nikt nie podpatrzył.
— Mądra bestya! ale zawdy szkoda że się kowal bojał. Krew puścić to je dobra rzec, byłaby kobiecisko wyzdrowiała.
— E, alboby wyzdrowiała albo i nie, rzekł wdowiec. Ja zrazu miarkowałem, jak jeno położyła się nieboszczka, zara zmiarkowałem że na księżą oborę patrzy. Taka kwarda kobieta to się dla byle jakiej przyczyny nie położy.
— Juści prawda, wasza kobieta nieboszczka okrutnie była ciekawa do kużdej rzeczy, gdzieby ona się układła?!
— Wiadomo, aż już całkiem zaniemogła, że ani ręką ani nogą. Najpierw ją ziąb straszny wziął, a potem zara w gorącość wrzuciło. Daliśmy wódki przez pieprzu, jeszcze gorzej, z pieprzem też niewiele nadało... potem znowu kobiety kazały przez pieprzu i znów z goździkami. Tedy już ją w wielką gorącość wrzuciło. Tak od niej duch szedł jak od pieca.
— Znać już jej było nieboraczce sądzone na śmierć.
— Musi że nieco, jeno tak. Raili ludzie tak i siak, a najbardziej kobiety... I co jeno kazały tom robił, potem woziłem ją do doktora...