Strona:Klemens Junosza - Poczciwy Jacuś.djvu/6

Ta strona została uwierzytelniona.

jest tylko człowiekiem (o ile nim jest rzeczywiście) sam przez siebie i z siebie. Co mi do tego i co mi z tego, że jakiś tam antenat niegdyś coś zrobił.
Niech spoczywa w pokoju, ja sam wiem, co mam czynić i na nikogo się nie oglądam. Sam... sam tylko... a czy spędzam życie użytecznie czy polożyłem dla społeczeństwa, jakie zasługi, sąd o tem nie należy do mnie.
— Do nas Jacusiu — wołali przyjaciele — do nas.
— Czyś ty położył zasługi! To dopiero pytanie — któż więc będzie zasłużony, jeżeli nie ty?!
— Nie mówmy o tem, prosił Jacuś, zróbcie mi tę grzeczność. Robiło się, co można, robi się jeszcze i zrobi, co okoliczności pozwolą — lecz zmieńmy przedmiot rozmowy. Powiem wam nowość. Widziałem wczoraj raki, wychodowane przez pewnego amatora na wsi. Nie przesadzam, ale olbrzymy, mało co mniejsze od homarów. Obiecał, że w przyszłym tygodniu przyszle mi dwie kopy takich. Urządzimy pyszną kolację.
Rozmowa skutkiem tego oświadczenia natychmiast zmieniła kierunek i od kwestji zasług obywatelskich przeszła na pole gastronomji. Jacuś w sposób nader ciekawy opowiedział przyjaciołom jak należy raki hodować, rzucił od niechcenia kilka niezmiernie cennych wskazówek o homarach, a ztąd już prostą drogą doszedł do ryb morskich, ostryg i żółwi.
Jakże nie lubić i nie szanować człowieka, który oprócz nieskazitelnej prawości charakteru, oprócz wielu innych nieocenionych zalet, posiada gruntowną znajomość historji naturalnej, dla którego nie obce są wszelkie tajniki przyrody, w tych mianowicie jej działach, które dostarczają ludziom pożywienia wykwintnego.
Pod tym względem Jacuś był naprawdę chodzącą encyklopedją. Godzinami całemi mógł opowiadać o zwierzynie i sposobach jej przyrządzania, o łososiach i pstrągach, o karczochach, o czem kto chciał i co tylko mieć mogło zastosowanie w kuchni.
Obszerna to wiedza i, według zdania Jacusia, dotychczas niezgłębiona. Tajemnice głębin morskich i rzecznych, obszerne pastwiska, wnętrza lasów, stepy, puszcze, knieje, wszystko to ukrywa w sobie skarby, które człowiek powinien znać i badać ustawicznie.
— Mówię, prawił raz Jacuś w chwili natchnienia, które miewał niekiedy, zwłaszcza po dobrym obiedzie, mówię, że Salomon znał wszystkie rośliny od cedrów Libanu aż do mchu skalnego. Nie myślę temu zaprzeczać: być bardzo może, że wielki ów król i mędrzec, obdarzony wyjątkowemi zdolnościami, wy-