Strona:Klemens Junosza - Wieszczka z Ypsylonu.djvu/4

Ta strona została uwierzytelniona.

z miną człowieka, który zrobił wszystko co do niego należy.
Napisał, — że sonet czy odę.. czy rzucił szkic do epoki, czy myśl na wspaniały artykuł wstępny „o niepotrzebnych potrzebach.“
Ani jedno, ani drugie, ani trzecie.
Utwór naszego bohatera do innego rodzaju literatury należał, i zawierał w sobie wyrazy, z których nie mam obowiązku robić sekretu.
„Ja, niżej podpisany, winien jestem prostym długiem, panu Mordce Nüssenbaum, sumę Rs. trzy, wyraźnie trzy, i takową w dniu 1-ym Marca, r b. oddać obowiązuję się. Valutę odebrałem w gotowiznie, i z odebrania takowej kwituję, w Lambda dnia 10 Lutego 1873 roku.

podpisano N. N.

Bohater spojrzał na swoje dzieło z uśmiechem, który się składał z kilku różnorodnych elementów. Ten uśmiech, to była nadzieja wejścia do sali urzędu municypalnego, to była pewność spotkania dwojga czarnych błyszczących oczu, to wreszcie był sposób zabicia długiej, chłodnej i obrzydliwie nudnej nocy.
Ale pomyśleć łatwo, a wykonać trudno.
W całej Europie przyjęto chodzić na maskarady we fraku, będąc ubranym czarno, kostjum zaś naszego bohatera był tabaczkowo-oliwkowy, o wentylatorach najnowszego systemu.
Pontyfikalny zaś uuiform czarny, który zajmował honorowe miejsce w jego szatni, powierzchnią swoją przypominał stary postrzelany sztandar wojskowy. O! biedo kawalerska! ileż masz w sobie ironji! Jednak facet nie należał do ludzi, którzy łatwo dają za wygranę.
Rozpruł kilka kajetów, wydobył z nich nici szare ale mocne, znalazł igłę bez końca ale z uchem, i pracowicie wziął się do studjowania przyjemności krawieckich.
Po chwili, garderoba nie pozostawiała nic do życzenia, atrament ucharakteryzował nici szare na czarne, miotełka dokończyła reszty, i wkrótce na środku izdebki stał młodzieniec zupełnie gotów do wymarszu. Szło jeszcze o bagatelę... o frak.
„Est modus in rebus,“ pomyślał zawijając się w mizerne futerko, i chowając starannie przygotowany rewersik. A po chwili w domku na ustroniu, gdy łojówka ostatnie wyzionęła tchnienie, wśród ciszy ogrodu słychać było spieszne kroki, i urywane słowa piosenki:

Święta golizno, matko natchnienia,
Kochanko muz i Apollina,
Niechaj cię wielbią poety pienia,
Chociaż twe imię każdy przeklina.

Wreszcie i piosnka ucichła.


III.
Trymvirat w jednym fraku.

Statystyka dowodzi, że na Podlasiu, na trzech obywateli ziemskich przypada jeden kałamarz, zaś na trzech fashionable, ów miasta Lambda — jeden frak. To jest szczera prawda, o czem was łatwo przekonam, jeżeli zechcecie udać się za moim bohaterem na trzecie piętro najwyższej kamienicy w Lambda.