Strona:Korczak-Bobo.djvu/63

Ta strona została uwierzytelniona.

Nauczyciel o tem tylko myśli, jakby ich podejść, oszukać, złapać, zaszkodzić. Uczniowie nie pozostają mu dłużni. Klasa i nauczyciel to dwa nieprzyjacielskie obozy, walczące na śmierć i życie. — Jeżeli umiesz lekcję i chcesz wydawać, to kryj się, patrz często na zegarek, udawaj przestraszonego; jeżeli nie umiesz, udawaj, że chcesz odpowiadać, a napewno nie wyrwie.
Ale trzeba umieć to robić tak, aby się udawało. Stasio nie umie...
Arytmetyk wszedł do klasy. Chwila niemego oczekiwania. Czterdzieści serc drży w niepewności. — Nauczyciel odnotował nieobecnych, — rozgląda się, widzi rozłożone kajety, uroczyste twarze dzieci — i mówi niby od niechcenia:
— Ach tak: klasowe zadanie.
Rozejrzał się po katedrze. — Dyżurny uniósł się, aby na pierwsze skinienie podać zadacznik. — Ale o zgrozo, nauczyciel wyjmuje z kieszeni od kamizelki jakiś kawałek papieru, — coś napisał — zanotował, i począł dyktować zadanie z głowy.
Oszukał. — Wszystko było z góry uplanowane, jeszcze na wiele dni przed klasówką. Naumyślnie wtedy przepuścił jedno zadanie. Że tak jest właśnie, nikt ani na chwilę nie wątpi, Stasio pisze jak we śnie. Zapomniał poprosić Goldszterna, aby się