Strona:Korczak Janusz - Jak kochać dzieci. Dom sierot.pdf/49

Ta strona została uwierzytelniona.

go wyrzucono, — nie podał. — Nie tylko H., ale i starsze dziewczynki, a potem i chłopcy — przestali się podawać.
Tem ciekawsze, że jednak byli tacy, którzy do ostatniej chwili się podawali. To dowodzi, że wszędzie znajdą się ludzie uczciwi, którzy nie to robią, co „wszyscy”, a kierują się sumieniem i własnym rozumem.
Sąd nie pomaga.
Zawsze łatwiej powiedzieć, że coś nic nie warte, niż pomyśleć. Do gadania zawsze się znajdą języki, tylko do myślenia trudno znaleźć głowę. — Ktoś jeden powiedział: „nie pomaga,“ a reszta, jak barany, powtarza chórem: „nie pomaga.“
A najbardziej krzyczeli ci, dla których sąd był niewygodny, krępujący, niebezpieczny. Bo sąd dawał prawo do skargi i rozważania jej słuszności.
— Dostanie § 4 albo § 54.
Dla jednego wystarczy i § 1 i § 4 i § 54, dla drugiego będzie bez skutku i § 800.
Sąd ma za zadanie wprowadzanie porządku między ludźmi, ale ani może ani chce — cuda robić.
Byłoby cudem, gdyby leniuch po otrzymaniu § 100 — zrobił się nagle pracowitym, albo zaczepny, hałaśliwy i kłótliwy — spokojnym i miłym. — Tak samo w szkole nikt, otrzymawszy pałkę albo dwójkę, nie zmieni się w minutę z nieuka na wzorowego ucznia.
Ale sąd daje każdemu prawo powiedzieć:
— Od jutra będę się pilnował. Postanawiam tego więcej nie robić. Chcę się wystrzegać.
A jeżeli mu w tem ktoś zechce przeszkodzić, może podać go do sądu.
Przykład:
— Ktoś kłótliwy postanawia się nie kłócić. Napewno będą go umyślnie złościli, bo są tacy, którzy nie lubią gdy ktoś chce się poprawić, podaje tych, którzy go zaczepiają. — Co z tego że i jego podadzą za niesłuszne podanie? Sąd będzie wiedział, co o tem myśleć.
Sąd cudów nie robi, ale tych cudów nie robi ani prośba,