wiecznéj zguby — Krzyż ciebie wyratował — a kiedyś najbardziéj narzekał, najwięcéj miałeś do dziękczynienia przyczyny! Jeszcze tysiączne więzy, o których sam niewiesz, trzymają serce twoje do świata przywiązane, — zerwać je muszę, nie zważając na rany serca twego, muszę to serce zatrzeć, upokorzyć — wyniszczyć — aby je uczynić takiem — abym mógł w niem założyć mieszkanie moje na wieki, bo ciebie miłuję! Czy żal ci tego? — Nie, nie Panie, czyń ze mną co chcesz, daj mi tylko siebie samego! Jeśli tyle ludzi cierpi jedynie, aby się światu przypodobać, aby od świata odebrać nagrodę — chcę cierpieć — abym się Tobie przypodobał — abyś mnie wspierał w życiu, pocieszył przy śmierci — i przyjął do chwały wiecznéj. Amen.
Panie dla miłości Twojéj wszystkobym z radością ponosił, zdaje mi się, iż niemasz takiéj ofiary, którąbym dla Ciebie chętnie nie