Strona:Książka do nabożeństwa O. Karola Antoniewicza.djvu/126

Ta strona została skorygowana.
114

się — zawstydź się przed Bogiem — a to upokorzenie będzie miłą Bogu, zbawienną dla ciebie modlitwą! Łatwo się modlić, gdy w modlitwie same tylko pociechy i słodycz znajdziemy, wtedy Bóg tobie wszystko — ale ty Bogu nic nie dajesz. — Ale kiedy Bóg cię na modlitwie nie pocieszy, kiedy nie z winy twojéj nudota opanuje serce twoje — kiedy z wyschłego serca i jednéj nie wyciśniesz kropelki słodyczy — a jednak trwasz wiecznie na modlitwie, wtedy sam siebie Bogu w ofierze oddajesz — a miłość własna w niéj żadnego nie ma udziału. Czy te pociechy, słodycze, myśli zebranie, od ciebie zawisło? Nie! a więc czemuż się lękasz? Czyń co możesz — a Bóg niechaj czyni co chce! Nie bądźmy tak chciwymi i łakomymi, jako ci, co za najmniejszą wysługę — zaraz domagają się nagrody. W pokorze i cierpliwości oczekujmy zmiłowania Boskiego! — Ach kiedy się lękam, że ta oziębłość i roztargnienie z własnéj pochodzą winy! — A więc popraw się — staraj się — proś Boga o łaskę! — pamiętaj, że nie jesteś Aniołem, ale człowiekiem, „a kto z nas mówi, że jest bez grzechu, kłamcą jest“. Taki wewnętrzny niepokój i niecierpliwość, są to najczęściéj skutki miłości własnéj — bo nie chcemy wyznać nędzy