uciszy, nawróci serca nasze. Ale spojrzyjmy i my na Maryę, spojrzyjmy wiarą jako na Matkę Boską, spojrzyjmy miłością jako na Matkę naszą, spojrzyjmy nadzieją, jako na Opiekunkę naszą i zawołajmy z rozrzewnionego serca:
O Maryo! bądź Matką moją! Matka która mnie porodziła, nauczyła mnie znać Syna Twego i Ciebie, ale Ty mnie naucz jak Jego i Ciebie mogę kochać najgorętszą miłością! Choćbym ciągle powtarzał, kocham Jezusa, kocham Maryą, to słowo serca nie rozgrzeje, jeśli łaska Twoja w pomoc mi nie przyjdzie. Jakoś z litością patrzała na Syna Twego pod krzyżem upadającego, tak też i na mnie spojrzyj, pod krzyżem upadającego. Jakoś pełna miłosierdzia patrzała na tych co krzyż wkładali na Syna Twego, tak też spojrzyj i na mnie bo i ja do tych liczby należę! Ale już więcéj należeć nie chcę! Przy pomocy Twojéj, chcę pracować nad sobą, a ilem łez boleści Tobie wycisnął, tyle łez żalu pragnę Tobie przynieść w ofierze! Tyś się odemnie nie odwracała, gdym od Ciebie stronił, Ty mnie nie odtrącisz, gdy do Ciebie powrócę! Nie proszę: uwolnij mnie od krzyża, ale błagam uwolnij mnie od grzechu! O Maryo ukój boleści duszy mojéj lub raczéj przez boleść daj mi przyjść do miłości. O to Cię
Strona:Książka do nabożeństwa O. Karola Antoniewicza.djvu/193
Ta strona została skorygowana.
181