Strona:Książka do nabożeństwa O. Karola Antoniewicza.djvu/226

Ta strona została przepisana.
214

dzieło zbawienia naszego! Marya stała pod krzyżem, w tem morzu boleści, patrząc na to martwe ciało najświętszego Syna swego, patrząc na tę wielką ofiarę na drzewie krzyża; jakby na ołtarzu złożoną, na przebłaganie gniewu i sprawiedliwości Boskiéj! A my, my którzy téj ofiary Syna, tych boleści Matki jesteśmy przyczyną, czyż będziemy obojętnem okiem patrzeć na ten krzyż, czyż widok krzyża nie będzie dla nas radosną i bolesną pamiątką, śmierci Boga naszego! Obojętnie patrzymy dziś na Zbawiciele na krzyżu rozpiętego, aby świat zbawił, czyż będziemy tak obojętnie patrzeć na tegoż Zbawiciela kiedy w chwale majestatu swego przyjdzie na świat, aby świat sądził! Nie chcemy widzieć w krzyżu światła prawdy i życia, poczujemy kiedyś w nim ogień sądu i zemsty Bożéj! Nic chcemy krzyża za przyjaciela, będziemy go mieli za sędziego. Wołali żydzi na Zbawiciela, szydząc i urągając, aby zstąpił z krzyża, jeśli jest Synem Bożym, ale Chrystus Pan milczał, i wytrwał aż do końca, i nie zstąpił żywy, a martwe ciało dwóch uczniów Jego, Józef i Nikodem zdjęli z krzyża i złożyli na łono Maryi! O i dzisiaj ludzie cudów żądają, aby wierzyć, ale cuda dane im nie będą. Wiara nasza cudów nie po-