Strona:Książka do nabożeństwa O. Karola Antoniewicza.djvu/382

Ta strona została przepisana.
370

idę drogą, bo nie ma Ciebie o Maryo w sercu mojem i w duszy mojéj. Powiedz: czy wolno mi wrócić do Ciebie? powiedz: czy wolno mi jeszcze kochać Ciebie? - O! wolno, wolno; chociażby cały świat wyrzekł się mnie, chociażby cały świat potępił mnie, Ty mnie nie potępisz, Ty się mnie nie wyrzeczesz, bo Matką jesteś. Świat nie chce abym wrócił do Ciebie i obce zatrzeć obraz Twój w głębi duszy mojéj; zdziera szkaplerz z piersi moich, depce nogami świętą koronkę, ale nic to nie pomoże, już więcéj bez Ciebie żyć nie chcę, bo doznałem aż zanadto boleśnie co to jest żyć bez Matki. O Maryo! jak wielka przestrzeń dzieli Cię odemnie, ale przestrzeń jest tylko dla ciała, ale nie dla myśli, nie dla serca. Widzę Cię z tymi mieczami boleści pod krzyżem Syna Twego, ale Ty gdzież mnie widzisz? Widziałaś mnie między krzyżownikami Jezusa, ale tam więcéj widzieć mnie nie będziesz. Widzę Cię u stóp tego ołtarza, na którym Syn Przedwieczny ofiaruje się Ojcu swemu na zbawienie ludzkie. Tyś przytomna téj krwawéj ofierze; czy prosisz o zemstę na mnie? O nie, Ty prosisz o miłosierdzie i zlitowanie, bo Ty Matką jesteś i ta modlitwa Twoja wstrząsła sercem mojem; ta modlitwa Twoja rzuciła mnie do stóp krzyża wśród łez strumieni.