Strona:Książka do nabożeństwa O. Karola Antoniewicza.djvu/422

Ta strona została przepisana.
410

wszystkich drogach za szczęściem i rozkoszą, uciekamy od cierpienia i smutku, a jednak wyznajmy szczerze, czemże jest całe życie, jeśli nie ciągłém udręczeniem, tęsknotą , niepokojem? przechodzimy z krzyża na krzyż. Dziś na krzyżu pychy i dumy, jutro na krzyżu rozpusty; dziś miłość świata, jutro miłośó własna do krzyża nas przybija. I z pełnego nieraz pijemy goryczy kielicha i ostre ciernia krwawo wciskają się w dziedzinę myśli naszych. O czemuż znękani, znudzeni, starci, złudzeni, przesyceni światem i mniemaném szczęściem jego, nie chcemy przejść pod krzyż zbawienia, gdzie Matka na nas czeka, aby otrzeć łzy, uspokoić zbawieniem sumienie nasze, pocieszyć smutki nasze, pojednać nas z Synem swoim! - Ach, a jeżeli na tym krzyżu świata śmierć nas zachwyci, o jak ciężkie będzie konanie nasze bez Jezusa i Maryi! - o jaka straszna bez Jezusa i Maryi będzie wieczność nasza! Lecz jeżli pod krzyżem zbawienia złożymy za życia mieszkanie nasze, o szczęśliwą będzie śmierć nasza, szczęśliwą będzie wieczność nasza, bo z Jezusem i Maryą! Przez krzyż do chwały! innéj drogi nie masz do nieba; bo kto kocha, ten cierpi; kto kocha Boga, cierpi dla Boga i Bóg będzie nagrodą jego: kto kocha świat, dla świata cierpi, i świat