Strona:Książka do nabożeństwa O. Karola Antoniewicza.djvu/445

Ta strona została przepisana.
433

je spoił tak ściśle tęsknotą i miłością, że żyć samo nie może: może dziecko śmiać się, bawić, weselić bez matki, ale płakać i cierpieć nie może. Czujemy wprawdzie to szczęście mieć dobrą matkę, ale dostatecznie ocenić nie możemy, pokąd nie złożymy do grobu zwłok jéj. Wtenczas dopiero te tajemnice miłości jéj zaczną nam być zrozumiałe i zapoznane przez nas prace i zabiegi jéj - wtenczas dopiero, gdy ustaną, żalem i boleścią napełnią duszę naszą. Na jéj grobie zapłacze oko, łzą wspomnienia, na jéj grobie zawoła serce: o matko! odpuść, odpuść dziecku twemu, te wszystkie chwile boleści, których ja byłem przyczyną; odpuść jeżlim ci tyle nie uczynił pociechy, ile miłość twoja odemnie wymagać mogła. Tyś w miłości Boga całą miłość mnie oddała, a ja w miłości świata zaledwiem jedną chciał Tobie poświęcić cząsteczkę. I widziałem nieraz zapłakane oko twoje, a tych łez przyczyną, może ja bylem; aleś ty mnie kochała zawsze, kochała aż do grobu. A dzisiaj? - ach! na to pytanie pomimowolnie myśl zwraca się ku niebu; myśl serce za sobą pociąga; szuka jéj na ziemi, ale tu jéj nie masz; szuka jéj na niebie, tam ona jest, tam ona kocha, tam ona błogosławi. Żywa i umarła matka zawsze jest matką: pierwej słowem,