Strona:Książka do nabożeństwa O. Karola Antoniewicza.djvu/492

Ta strona została przepisana.
480

Bo nie do szczęścia jesteśmy stworzeni,
W niebie spoczynek, - a na ziemi praca
Choć się na chwilę serce rozpromieni
Zawsze na drogę boleści powraca.

Uczyń więc ze mną wedle Twojéj woli
Choć we łzach utonę nie będę narzekać.

Hymn IV.

Głos mój zanoszę do Boga Rodzicy
Z pod tego domku ubogiéj strzechy,
Bo w duszy mojéj jakby w ciemnicy,
Wygasły wszystkie pociechy.

Oto tak ciężko rozstać się z niemi
Bez nich tak trudne jest życie,
Lecz kto tych pociech szuka na ziemi,
Ten łzy pozbiera obficie,

Głos mój zanoszę do Bożéj matki
Jéj całą wykryję duszę
Ostatnie szczęścia mego ostatki
U stóp Jéj dziś zlotyć muszę.

(Z rękopisu).