Strona:Leblanc - Zęby tygrysa (1926).djvu/105

Ta strona została przepisana.

pan sobie pewnie równoczesną obecność pani Fauville w tej stronie oraz okoliczność, że zabójstwo miało miejsce właśnie trochę przed dwunastą. Wnioskuję więc z tego...
— Dosyć Aleksandrze, zmykaj już.
— Jakto? i nie zobaczymy się?
— Owszem, naznaczam ci schadzkę przed mieszkaniem tajemniczego nieznajomego.
— Jakiego nieznajomego?
— Wspólnika Marji-Anny Fauville.
— Przecież nie znamy jego obecnego adresu...
— Jakto, sam mi go tylkoco dałeś. Bulwar Richard-Wallace numer ósmy. Idź już i nie rób tak głupiej miny.
Mówiąc to Perenna wypchnął sierżanta za drzwi, sam zaś wyszedł w kilka minut później, w towarzystwie nieodstępnych policjantów. Na szczęście, udało mu się posiać ich po drodze, co uczyniwszy, wsiadł do auta i kazał się zawieźć do Neuilly.
Wysiadł w pobliżu bulwaru Richard-Wallace i udał się pieszo na miejsce oznaczonej schadzki.
Mazeroux czekał już na niego przed wąskim trzypiętrowym domem, stojącym w głębi podwórza, otoczonego wysokim murem sąsiednich nieruchomości.
— Czy to napewno numer ósmy? — zapytał don Luis.
— Tak jest, szefie, ale proszę mi wytłumaczyć...
— Czekaj, niech tchu złapię!
Zaczerpnął parę razy powietrza.
— Co za rozkosz znów działać! I módz ścigać nareszcie tych przeklętych bandytów!