Strona:Leblanc - Zęby tygrysa (1926).djvu/17

Ta strona została przepisana.

jor zamienił z Peremną, zwrócił się do nich z zapytaniem:
— Panowie znali Kozmę Morningtona, nieprawdaż?
— Znaliśmy go, panie prefekcie, — odrzekł hr. d‘A’strignac, Mornington przebywał w Maroku, podczas kiedyśmy z Perenną tam wojowali.
— Istotnie. Kozma Mornington wiele podróżował. uprawiał przytem sztukę lekarska i to z wielkiem powodzeniem, rozumie się bezpłatnie. Zamieszkiwał początkowo Egipt, następnie Algier i Maroko, w końcu zaś 1914 r. przeniósł się do Ameryki, żeby tam podtrzymywać politykę państw sprzymierzonych. W roku zeszłym, po zawarciu pokoju, osiadł w Paryżu, gdzie przed trzema tygodniami umarł, wskutek najgłupszego wypadku.
— Czy to nie zastrzyk jakiś źle zrobiony był powodem śmierci? — zapytał sekretarz ambasady Stanów Zjednoczonych.
— Dzienniki przynajmniej tak ten wypadek przedstawiały. A i nasza, ambasada była również o tem powiadomiona.
— Rzeczywiście, — odparł prefekt, — p. Mornington, żeby się wzmocnić po influenzy, która go całą zimę przetrzymała w łóżku, robił sobie wstrzykiwania glycero-fosforanu sody. Widocznie zastrzyk musiał być zrobiony bez należytych ostrożności, gdyż rana się rozjątrzyła i w kilka godzin już nie żył.
Prefekt policji zwrócił się do notarjusza z zapytaniem:
— Czy moje streszczenie jest zgodne z rzeczywistością. panie mecenasie?
— Najzupełniej panie prefekcie, odparł ten ostatni.
P. Demalion ciągnął dalej: