— Czy mogę te przedmioty obejrzeć?
— Oczywiście, lecz wątpię, żeby pan z nich wiele zrozumiał.
— Kto wie... — rzekł dom Luis, i zaczął się przypatrywać kopercie z nagłówkiem „Cafe du Pont-Neuf“. Obecni czekali w skupieniu, jak gdyby to krótkie badanie miało przynieść ostateczne wyjaśnienie tej sprawy.
— Pismo na kopercie jest podrobione — zawyrokował Perenna po chwili, porównując adres koperty z napisem na pudełeczku.
— Trzeba przypuszczać, że agent pański po napisaniu listu w kawiarni „du Pont-Neuf“ uległ chwilowej dystrakcji, z której ktoś skorzystał, żeby zamienić ów list na tę kopertę, uprzednio zaadresowaną.
— To tylko przypuszczenie... — odparł prefekt powątpiewająco.
— Może być.. Lecz co jest niewątpliwe to to, że obawy agenta pańskiego nie są wcale bezpodstawne. Odkrycia, które zrobił w sprawie spadku Morningtona, muszą przeszkadzać komuś w jego zbrodniczych zamiarach i nie dziwiłbym się, gdyby Verotowi groziło poważne niebezpieczeństwo.
— Czy myśli pan naprawdę!
— Trzeba go ratować panie prefekcie, gdyż budzi się we mnie coraz większa pewność, że on jeden z pierwszych padnie ofiarą zbrodni.
— Podziwiam pewność, z jaką pan to wygłasza, lecz mam nadzieję, że przyjście Verota dowiedzie bezpodstawności pańskich obaw.
— Inspektor Verot nie przyjdzie.
— Ależ dlaczego!
— Bo już tu przyszedł. Woźny go przecież widział wschodzącego powtórnie do gabinetu.
Strona:Leblanc - Zęby tygrysa (1926).djvu/29
Ta strona została przepisana.