— I nie wydało się siostrze dziwnem znalezienie tego listu u siebie w pokoju?
— Owszem, panie prefekcie. Lecz cała ta sprawa jest taka dziwna...
— Jednakże... — ciągnął dalej p. Demalion. wpatrując się badawczo w bladą twarz Florencji, — jednakże, przekonywując się, że wskazówki te pochodziły z tego samego domu i tyczyły się osoby dom ten zamieszkującej, czyż nie przyszło siostrze na myśl że ta osoba...
— Oh, panie prefekcie, Florencja nie byłaby zdolna!...
P. Levasseur milczała, lecz twarz jej wyrażała przerażenie, wstrząsające nią do głębi.
Don Luis zbliżył się do niej, mówiąc:
— Ciemności rozpraszają się. nieprawdaż Florencjo? i dręczy cię to. Lecz któż położył ów list na stole w pokoju przełożonej? Ty to wiesz, nieprawdaż, i wiesz także, kto cała tę sprawę prowadzi?
Ona jednak nie odpowiadała. Wówczas prefekt, zwracając się do komisarza rzekł:
— Panie Weber, zechciej pan przeszukać pokój, w którym mieszka panna Levasseur. Musimy się bowiem przekonać, jakie są przyczyny jej upartego milczenia.
Florencia wskazała im drogę. W chwili jednak, kiedy Weber wychodził z pokoju, don Luis krzyknął:
— Ostrożnie tylko, panie komisarzu!
— Jak to? Ostrożnie z czem?
— Sam nie wiem — odparł don Luis, który rzeczywiście nie byłby zdolny powiedzieć, dlaczego zachowanie się Florencji niepokoiło go. — Nie wiem, jednakże uprzedzam pana...
Weber wzruszył ramionami i wyszedł w towa-
Strona:Leblanc - Zęby tygrysa (1926).djvu/312
Ta strona została przepisana.