Strona:Leblanc - Zęby tygrysa (1926).djvu/314

Ta strona została przepisana.

by zagrodzić drogę zbiegowi. Nadeszła już jednak noc i niemożliwością wprost było prowadzić dalej poszukiwania w tej zaludnionej dzielnicy.
Prefekt nie ukrywał niezadowolenia. Don Luis mocno też zawiedziony tą ucieczką, która mu krzyżowała plany, nie omieszkał podkreślić niezgrabności Webera:
— Uprzedzałem pana przecież, panie komisarzu, żeby się pan miał na baczności! Z zachowania panny Levasseur można było wiele wywnioskować. Nie ulega wątpliwości, że ona zna winowajcę i pośpieszyła go uprzedzić, a może i ratować, o ile potrafi on wytłumaczyć się i przekonać ją.
P. Demalion zaczął znów wypytywać przełożoną i dowiedział się niebawem, że Florencja Levasseur przed schronieniem się w lecznicy, a więc przed tygodniem mniejwięcej, zamieszkiwała przez parę dni w małym hoteliku na wyspie Saint-Louis.
Choć wskazówka ta była bardzo niejasna, nie można jej było jednakże lekceważyć. Prefekt policji, który zachował wiele wątpliwości co do Florencji i który przywiązywał ogromne znaczenie do pojmania jej, rozkazał Weberowi, żeby się udał natychmiast ze swymi ludźmi dla zbadania tego tropu. Don Luis towarzyszył komisarzowi w wyprawie.
Wydarzenia przyznały niebawem rację prefektowi. Florencja schroniła się była w owym hoteliku na wyspie Saint-Louis pod fałszywem nazwiskiem. Ledwo jednak przybyła, kiedy zjawił się w biurze hotelowym mały chłopczyk, który zapowiedział, że się chce z nią widzieć, poczem wyszli razem.
Dalsze poszukiwania pozostały daremne Nareszcie, trochę po północy, dwaj agenci dali znać, że na wybrzeżu Henri IX stał przed jednym z domów, przez czas dłuższy jakiś wynajęty samo-