nazwiska... Fauville i list, jakby w gorączce pisany, bez daty ani adresu... Niech pan posłucha:
Proszę przyjąć i t. d.
— Niema nic więcej, żadnego nagłówka? — zapytał don Luis.
— Nie... Ale zeznaia Verota zbyt dobrze snę zgadzają z tem rozpaczliwem wezwaniem o pomoc, żeby tu mogła zajść jaka pomyłka. To bezwątpienia p. Fauville z synem mają być zamordowani tej nocy. Ale co najstraszniejsze, że to nazwisko jest tak rozpowszechni on e, #że byłoby niemożliwem zawczasu ich odnaleźć.
— Ależ, panie prefekcie, trzeba za wszelką i cenę!...
— Oczywiście, za wszelką cenę!... Wszystkich moich ludzi użyję do tego. Niech pan jednak pomyśli, że nie mamy absolutnie żadnych wskazówek.
— Panie prefekcie, to byłoby przecież straszne! Niech pan pomyśli... te dwie istoty, które maj ją umrzeć!... Błagam pana, niech pan tę sprawę weźmie w swoje ręce, niech pan ją poprze swojem doświadczeniem i władzą.
Ledwo tych słów domówił, kiedy wszedł sekre-