odważnych i szczerych oczu. Mimo to odpowiedział jasno i nieco brutalnie:
— Nie pańską rzeczą jest zadawać mi tego rodzaju pytania.
Don Luis skłonił się.
— Jestem na rozkazy pana prefekta.
— Proszę nam powiedzieć wszystko, co pan wie.
Don Luis zdał szczegółową relację z wydarzeń nocy ubiegłej. P. Demalion po krótkiem namyśle zapytał:
— Chcielibyśmy jedną kwestję wyjaśnić. Kiedyście tu weszli do przedpokoju o godzinie pół do trzeciej i zasiedli przy łożu inżyniera Fauville, czy żadne oznaki nie mogły dać do myślenia, że on już nie żyje?
— Żadne, panie prefekcie. W innym razie zaalarmowaliśmy zaraz...
— Czy drzwi od ogrodu były zamknięte!
— Oczywiście, gdyż o siódmej rano musieliśmy je otwierać.
— Czem otwieraliście te drzwi!
— Kluczami pana Fauville.
— Więc jakże zbrodniarze mogliby się byli dostać zzewnątrz!
— Za pomocą fałszywych kluczy.
— Czy ma pan na to jakie dowody!
— Żadnych.
— Nie mając więc na to dowodów musimy przypuszczać, że zbrodniarze znajdowali się wewnątrz domu.
— Ależ panie prefekcie, wewnątrz znajdowaliśmy się tylko Mazerous i ja!
Zaległa pełna znaczenia cisza.
Strona:Leblanc - Zęby tygrysa (1926).djvu/72
Ta strona została przepisana.