kańców osiedlało się u stóp grodu, w którym mogli zawsze znaleźć bezpieczne schronienie, i sława Wawelu rosła.
Nakoniec Krakus umarł. Wdzięczny lud usypał mu wielką mogiłę, na którą podobno w rękach nosił ziemię.
Na pamiątkę tego do dziś dnia pod Krakowem na kopcu Krakusa odbywa się corocznie obchód, zwany „Rękawka”, t. j. przynoszenie ziemi na mogiłę w rękach i rękawach, ażeby ślad jej nigdy nie zaginął.
Według innego podania, smoka zabił syn Kraka, noszący toż samo imię; inni znów utrzymują, iż uczynił to szewczyk Skuba.
Co w tem może być prawdą? Krak mógł istnieć i prawdopodobnie tak się nazywał założyciel grodu na Wawelu. Może pokonał groźnego wroga, który napadał na okolicznych mieszkańców, — ale tym wrogiem nie mógł być bajeczny potwór. Może nazwano smokiem okrutnego rozbójnika albo złego sąsiada. Tak się możemy domyślać.
Płynie Wisła, płynie | Gdy go zobaczyła, |
Po polskiej krainie, | Wnet go pokochała |
Zobaczyła Kraków, | I na znak miłości |
Pewno go nie minie. | Wstęgą opasała. |
Stoi zamek stary,
A Wisła mu wiernie
Dochowuje wiary.