Strona:Leo Belmont - Fabrykant, który nigdy nie wyzyskiwał robotników.djvu/7

Ta strona została uwierzytelniona.
—   7   —

Znać, że w królewskim zabłądził ogrodzie
I szuka wyjścia...
Wtem rozgrzmiała cisza:
„Na Jowisza! —
Wrzasnął Adryjan: „To żyd! — Pójdź tu, żydzie!“
Tamten usłyszał — zbladł — powoli idzie,
A kiedy stanął przed groźnym Cezarem,
Schyla się całym ciała ciężarem...
„Ty śmiesz się kłaniać Nam? — Cezar zawoła —
„Cóż bezczelności takiej zrównać zdoła?!
„Ileż jest pychy w mniemanej pokorze!
„Czy żyd ma oczy? Światło widzieć może?!
„Kłaniasz się! — zatem ty widzisz Cezara!
„Tak wielkie bóstwo tobie widzieć wara!
„Ażeby skarać tak bezczelne oczy,
„Głowa twa, śmiałku, z karku się potoczy!..“
Rzekł, skinął ręką — biegnie straż zamkowa...
Pod mieczem spada krwawa żyda głowa!..


∗             ∗
Przeszło dni kilka... Na leśnej polance

Adrjan po łowach oddał się hulance...
Błyszczy na uczcie Cezara oblicze...
Potrawa szybko idzie po potrawie:
Przynosi służba języki słowicze,
Smaczne mureny i pieczone pawie,
Granatów Azyi owoc wyszukany
I Kartagińskie jabłka i banany;
Wszystko, co dziwi rzadkością niezmierną..
I złotą strugą leje się Falerno!..
Wesoło Cezar od stołu powstaje...
Wtem — ogień gniewu strzela mu z pod powiek...
Nie! Cezarowi chyba się wydaje!
Przed chwilą zblizka przeszedł jakiś człowiek,
Spojrzał, Cezara zoczył,
Szybko w gęstwinę uskoczył:
Odchodząc — przed stopiem tronu
Nie wybił zwykłego pokłonu!
Nie ujdzie kary niesłychana zbrodnia:
„Dogonić! zaraz wrócić tu przechodnia!“
Spełniono w moment ten rozkaz Cezara...
Idzie związana jakaś ludzka mara...
Starzec... Twarz śniada, w zmarszczki poorana...
Na ustach widać jakieś strachu drgania...
Drży... Trzęsą się kolana...
Stanął przed tronem... Znowu się nie kłania!
Żyd!.. Poznał Adrjan i woła:
„Kto uwierzyć zdoła
Takiej ohydzie?!
„Ty śmiesz się nie kłaniać! — ty — żydzie!
„Ty wiesz, że dzierżę moc nad całym światem,