Strona:Leo Belmont - Na tle tajemnicy procesu Ronikiera.djvu/8

Ta strona została uwierzytelniona.
—   8   —

— Nie potrzebujesz, bo nie masz na wydatki. Ale dziecko bogatych rodziców powinno się przyzwyczajać do rozporządzania pieniędzmi... do pewnego savoir vivre! Arystokracja wydaje na swoje potrzeby, aby lud miał robotę i mógł zarobić!.. Ale mieszczaństwo samo nie żyje i innym nie daje żyć!
— Kiedy mam wszystko... Mama dba o moje potrzeby... Mama jest bardzo dobra — to chyba szwagier przyzna... Mama kocha wszystkie dzieci...
— O, mama twoja jest bardzo dobra — ironizował hrabia. Jest słodka — bardzo słodka... Ale co warta jest taka słodycz?...
— Ja słyszałem, że od mamy to dostaliście pieniądze — nawet bardzo dużo... Mamunia jest naprawdę dobra...
— Ha-ha-ha! — zaśmiał się hrabia. Bardzo dużo! 27000 rubli — na opędzenie najpilniejszych długów. I to z warunkiem, że to pójdzie na posag! Czy mama, która ciągle dziedziczy po krewniakach, nie mogła była darować takiej drobnej sumki Ksawerci...
— Mama nie może bez taty...
— Mama nie może nic bez taty! — przedrzeźniał hrabia. Kiedy tatuś najmuje lokaja, to daje adres krawca, bo boi się, aby ktoś podejrzany nie wszedł do domu i nie zobaczył, gdzie jest kasa... albo sypialnia. Obaczysz, wkrótce i korepetytorów będą ci najmowali pod adresem krawca. A mama będzie na wszystkie dziwactwa twojego taty patrzeć przez palce i nic nie widzieć... jak twój papcio, który cały świat widzi przez ciemne okulary.
— Tato mówi, że świat jest pełny złych ludzi... bez serca i bez sumienia...
— O! on sam jest bez serca i bez sumienia.