Strona:Leo Belmont - Ostatnia mohikanka rewolucyi.djvu/6

Ta strona została uwierzytelniona.
—   6   —

nic teoretyczki. Może nie przeczytała nigdy nawet broszurki Kautsky’ego. Rewolucja w jej pojęciu była pewnego rodzaju robotą, którą się robi w pewnym czasie. Patrzyła na siebie, jak na służkę tej roboty. Nie było w niej nic pozy. Nie rozumiała swojej odwagi, bo nie rozumiała niebezpieczeństwa. Państwo było dla niej wielkim lasem, w którem myśliwi rządowi urządzali obławę na dziki rewolucyjne. Ona sama wesoło uwijała się śród odyńców, jako wychowana w ostępie. Robiła, co mogła: usługiwała — wykonywała biernie cudze rozkazy — może używano jej do usług dlatego, że nie budziła podejrzeń swoją twarzą śmieszki-dziecka. Wiedziała, że może być upolowaną. Ale cóż z tego?.. Wszakże nie żyje się wiecznie. Jeżeli Saint Victore miał słuszność, określając Piękną Helenę, jako nieświadomą służebnicę Wenery, która przerzucała ją z jednego królewskiego łoża do drugiego — to ona była taką odaliską rewolucyi.
Była szaloną. Bawiła się niebezpieczeństwami swojego amatorskiego „fachu“. Oto w wagonie przy otwartych drzwiach poczęła śpiewać pieśni rewolucyjne. Śpiewała naprzemian po polsku i po rosyjsku. Śpiewała głośno, nie bacząc na to, że w sąsiednim przedziale znajdowało się kilku oficerów, którzy wyszli na korytarz i zdawali się przysłuchiwać...
— Ostrożnie — szepnął jej, blednąc i wstydząc się swojego lęku... — są uszy...
— Nic mi nie zrobią. Za ładnie śpiewam. Oni też lubią piękny głos i piękne pieśni. Śpiewam dla nich umyślnie po rosyjsku... To i po polsku wysłuchają chętnie...
Dopiero w śpiewie uwidoczniała się jej dusza żywiołowa, pełna bólu i entuzjazmu. Nie rozumiała żadnej teoryi politycznej lub ekonomicznej. Rozumiała tylko poezję rewolucyi — rozumiała czyn. Gdyby ist-