Strona:Leo Belmont - Złotowłosa czarownica z Glarus.djvu/150

Ta strona została przepisana.

w postęp i w ludzi, zwłaszcza, że życie nie szczędziło mu cierni, a tragedje prześladowały go od kolebki, sięgały nawet wstecz, w przedżycie i wgłąb poprzednich pokoleń. Pochodził pono z rodziny Hugonotów, kryjącej się ongiś w Holandji, zanim jednemu z jego przodków udało się powrócić do Francji, a następnie osiąść w Sabaudji.
Jego pradziad — jak świadczyły dokumenty — wznowił niebezpieczną bezbożną sektę, zgniecioną już w średniowieczu przez kościół: „Wielbicieli apostoła, św. Judasza“. Sekta wychodziła z założenia, że Judasz, pokonawszy swoją miłość dla Chrystusa i wydając Go zdradą na mękę krzyża, zasłużył się ogromnie ludzkości, gdyż „bez jego ofiary nie byłoby ofiary Jezusa, nie byłoby tem samem odkupienia świata przez Zbawiciela”; sądzili tedy, iż są zobowiązani odmodlić grzech Judasza, pogrążonego na dnie piekieł, czyli niejako dopiąć „zreparowania niesprawiedliwości Boga względem najsumienniejszego z pomocników i sług Jego Woli.“ Tak to motywował Aureljusz Tillier i za tę herezję — jak należało spodziewać się słusznie — został spalony wolnym ogniem na stosie. Rodzina zubożała, gdyż m ajątek dziada uległ konfiskacie na rzecz klasztoru, który wyszperał kryjówkę odnowionej sekty oraz ujawnił „czarne msze“ na rzecz Judasza — owoce zbyt dufnej w siebie logiki teologicznej.
Syn Tilliera dorobił się ponownie majątku — był notarjuszem. W padła mu w oko piękna Szwajcarka. Aby ją poślubić, oskarżył żonę swoją o czary — została skazana na ścięcie. Ale już po kaźni wydała się bezzasadność oskarżenia; notarjusz na torturach wyznał swoją winę — gdyż sprawiedliwość czasu nie godziła się