Strona:Leo Belmont - Złotowłosa czarownica z Glarus.djvu/184

Ta strona została przepisana.

rozporządzała dawna inkwizycja, a które nie były obce reprezentantom „czystego ewangielizmu “... I zwyciężył.
Katolicy uczynili jeszcze jeden wysiłek, aby sprawę odebrać z rąk „schizmatyków“; mianowicie wysłali pismo do sędziwego biskupa w Bazylei, prosząc, aby ten zwrócił się do Głowy Stolicy Apostolskiej celem wywarcia politycznego nacisku na związek kilku kantonów szwajcarskich przeciw tak jawnej uzurpacji luteranów, me wszędzie na ziemiach Szwajcarskich posiadających przewagę liczebną. Ale w odpowiedzi otrzymali od światłego biskupa Dulau ostrą reprymandę z nakazem niemieszania się w rzeczy, które „może istniały kiedyś, ale dziś stoją pod znakiem zapytania, zwłaszcza w kościele katolickim i aby pozwolili luteranom „kompromitować się, ile tamtym się podoba, skoro śród współwyznawców ujawniają dzisiaj występki tak niesamowite i nieodpowiednie do postępu czasu“.
Może ta odpowiedź nie była całkowicie trzymana w duchu dogmatycznym, ale bo też i biskup Dulau był oryginałem nielada, białym krukiem w czarnych szeregach księżej ciemnoty szwajcarskiej, pozwalającym sonie na samodzielne wykładnie, narażające go już nieraz na scysje z Rzymem i wywołujące niekiedy upomnienia papieskie z zaleceniami niewprowadzania nowinek. Dulau potrafił zawsze wytłumaczyć się, ale w potrzebie podtrzymywał odważnie własne zdanie; a że zyskał był ogromną popularność śród swoich współwyznawców, kurja dyplomatycznie godziła się z lekkiemi „wybrykami“ czcigodnego biskupa, mającego za sobą zasługi kiłkudziesiątletniego kapłaństwa. Tylko tego kalibru biskup — nawiasem mówiąc, duchowny, oddany z zapałem nauce astronomji i fizyki, niejako torujący drogę uczo-