Strona:Leo Belmont - Złotowłosa czarownica z Glarus.djvu/276

Ta strona została przepisana.

to tytuł filozoficznego dramatu Andrejewa. Zainteresował mnie szatan — „Anatema“ — szatan, który myśli i czuje głęboko, dręczy się tajemnicą bytu i cierpi nad niedolą ludzkości — uczciwy szatan, który opętał szlachetną inteligencję rosyjską (dziś rozpędzoną za bezwolę na cztery wiatry) — który, rozdwojony wieczyście w sobie, walczy o przyszłość ziemi — chwieje się, zatruty pesymizmem, aż wreszcie pada we łzach gdzieś na pustyni w dali od czynnego życia, z którem uporać się nie może.
Dramat Andrejewa „Anatema“, napisany na lat parę przed wojną — w teatrze Stanisławskiego w Moskwie porywał tłumy wizją genjalną, potęgą słowa, dopóki przedstawień nie zerwał naraz, wbrew pierwotnemu zezwoleniu, zakaz cenzury... Albowiem jakiś teolog prawosławny uderzył na trwogę, dojrzał w tej przedziwnej dramie zatrute ziarno myśli wolnej, a tuż potem policja carska odkryła w niej jadowity siew walki socjalnej.
Nie przeczę, że w tem dziele są myśli niebezpieczne — odkryłem przed publicznością polską jego tragiczną tajemnicę: trawestację ewangielicznej histoiji à rebours. Tkwi tu problem filozoficzny z jego stroną socjalną i religijną, etyczną i polityczną. Jeżą się krwawe znaki zapytania, zwrócone ostrzami buntu ku niebu. Pada cień trwogi i zwątpienia na misterjum ofiary Synowskiej za błogosławieństwem Ojca... myśl sceptyczna, podsunięta przez Szatana człowiekowi.
Zresztą sam Andrejew zagadnienie o wadze moralnej Ideału Miłości w dziejach zawiesza nierozstrzygnięte — w mgławicy, śród gwiazd. „Odpowiedź obietnicy niebiańskiej i zapowiedź buntu w imię prawdy życia — jak zauważyłem podówczas — jeszcze się ważą w tem