Strona:Leo Belmont - Złotowłosa czarownica z Glarus.djvu/290

Ta strona została przepisana.

to swojem powołaniu — artysty*). Szukając oręża w walce ze sponiewieraniem ideałów ruchu ludowego przez bolszewicką czrezwyczajkę, stworzył on nową koncepcję szatana — paczącego drogi rewolucji. „Djabeł“ Arcybaszewa, niestety, nie został dotąd jeszcze oceniony, nawet przez Rosjan — emigrantów. A przecież jest to dzieło kapitalne. Autor podjął tu niesłychane zadanie: przetrawestował Goethowskiego „Fausta“ — wszystkie jego sceny — na aktualność... pod kątem wieczności. Nieśmiertelnym postaciom Fausta i Mefista nadał nowy sens — wieczysty...
Nie jego to wina, ii pod wrażeniem tego, co się, działo w jego ojczyźnie, spadającej naraz na poziom kmożerstwa — — i pod wrażeniem krzywd osobistych losu dobrowolnego wygnańca, poetyckie jego dzieło tchnie rozpaczą bezbrzeżną, dźwięczy tonami Schoppenhauera, Leopardiego i Kaznodziei Salomona: „Marność nad marnościami i wszystko marność“.
Umierając na obczyźnie, bliski nędzy i nieprzytomny w ciężkiej chorobie, która gorączką meningitu padła na przepracowany mózg, zaiste szlachetny pisarz rosyjski znalazł się w położeniu, które na ostatniej karcie swego „ Djabła sam określił okrutnemi wiecznobrzmiącemi słowy:

Przed zgrozą końca niema Boga, ni świątyni,
Ani sensu, ni dobra... Spada złudzeń szata!...
Człowiek nagi sam stoi w lodowej pustyni
Zagadki Wszechświata!




KONIEC.