Strona:Leo Belmont - Złotowłosa czarownica z Glarus.djvu/46

Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ V.
Policzek.

Aptekarz Teofil Engherz pochodził ze Strasburga. Za młodu służył, jako kelner, w wielkiej paszteciarni; słynął w mieście nie tylko ze sztuki kucharskiej, ale i z daru poetyckiego, który pozwalał mu układać ze słoniny czterowiersze na pasztetach, wzmagające pokup tych specjałów. Niezmiernie romansowy, dumny ze swojej Muzy, a jeszcze bardziej z gładkiej twarzy i starannie zafryzowanych czarnych wąsików, urodzony Don Juan, potknął się w swojej karjerze, rozkochawszy w sobie małżonkę swego patrona. Został gruntownie pobity przez pana paszteciarza i z wielkim skandalem wyrzucony na bruk. Stał się niemożliwy w swojem rodzinnem mieście, gdzie zrobili mu najgorszą opinję rogaci małżonkowie. Wówczas sięgnął do starych ksiąg po ojcu — farmakologu, zbadał jako tako arkana ziół lekarskich, zebrał swoje manatki i pełen nadziei na zrobienie wielkiego majątku wyruszył do kantonu szwajcarskiego, Glarus.
Tu stworzył sobie jaki taki dobrobyt, zakupił willę z ogródkiem warzywnym, wynajął do posług starą niemowę Szwajcarkę, aby nie przeszkadzała mu gadulstwem w uprawianiu ulubionej lektury w języku Woltera. Ale pomimo tych powodzeń nie czuł się szczęśliwym. Przedewszystkiem trapiła go nuda; książki temperamentowemu staremu kawalerowi nie wystarczały; nie bawiła go też gra w karty. Skrycie uważał siebie za genjusza, któremu nie dorastała do kolan tak zwana „inteligencja“ Glaruska. W związki małżeńskie nie wstąpił, uznawszy,