Strona:Leo Belmont - Złotowłosa czarownica z Glarus.djvu/94

Ta strona została przepisana.

rzeźniczą. Już był pchnął chirurgię Petit, Garrengeot, Desault; już posuwała się badawcza myśl „szkoły wiedeńskiej pod przewodem Hoffmana, Stahla, Boerhave'a i rozwijał skrzydła genjusz francuski „szkoły Montpellier“, usuwający w kąt szarlatanerię magnetyzerów w rodzaju Mesmera, ryjący w spiżu wiekopomne imiona Bichata, Corwisarta, Broussaie’go.
Ale duchy tych szkół nie sięgały do Szwajcarii — uradzającej się ze względów politycznych od Austrji i Francji a przynajmniej nie dosięgły jeszcze podówczas do jednego z jej najciemniejszych zakątków, kantonu z miasteczka Glarus. Aby nie uczynić niesprawiedliwości Szwajcarji nadmieńmy, że najzdolniejszy z uczmów Boerhave’a, Albrecht von Keller, w jednej osobie: matematyk, botanik, fizjolog, anatom, lekarz i poeta urodził się w Bernie (r. 1708), ale tego genjusza, przypominającego Galena, Paracelsa, Cardano — rychło zabrała sobie profesorska katedra w Getyndze, ściągnęły dwory Francji, Anglji, Niemiec i Rosji — skąd znakomity prawnik Tschudi nawet nie słyszał imienia zgasłego w roku 1777 olbrzyma ducha. Imponował mu raczej urodzony nad jeziorem Bodeńskim Mesmer, twórca teorji leczniczych fluidów magnetycznych w epoce, kiedy neurologja była jeszcze w kolebce; ale i ten, zabrany został przez szalejący za nim, jak za bożyszczem, Paryż. Mogła się była Szwajcarja pochlubić nadto Simonem Andre Tissot jeszcze żyjącym naówczas w ojczystej Lozannie, popularyzatorem wiedzy medycznej; ale wobec ówczesnego rozbicia kantonów, czy to odseparowanych od reszty wężyzną administracyjną samodzielnych jednostek państwowych, czy uginających się pod pięścią obcych despotyzmów — doktór Tschudi nie po-