Strona:Leo Lipski - Niespokojni.djvu/215

Ta strona została uwierzytelniona.

artystycznego rozwoju Lipskiego, scalając w jeden powieściowy fresk rozsypaną dotąd na genialne okruchy mozaikę wyobraźni.

Mówiąc „dzieło”, na ogół mamy na myśli coś ogromnego, monumentalnego, tymczasem twórczość Lipskiego ogranicza się w istocie do trzech niewielkich rozmiarem tomów („Niespokojni”, „Dzień i noc”, „Piotruś”) oraz kilku miniaturowych opowiadań, rozsianych po emigracyjnych i podziemnych czasopismach.[1] Dorobek to zatem możliwy do zmieszczenia w jednym, zapewne nie liczącym sobie więcej niż 300 stron tomie. Tymczasem w tym unikalnym w skali polskiej prozy przejawie écriture minimale drzemie ładunek o wyjątkowej sile artystycznego wyrazu. Pisarz zaskakuje bowiem absolutnie nowatorskim — zważywszy na lata powstawania tych utworów — ujęciem mechanizmów funkcjonowania obozów oraz sowieckiego systemu przemocy, odwagą penetracji ciemnych stref duszy ludzkiej, krańcowością wniosków wyciąganych z obserwacji człowieczej istotny stojącej w obliczu sytuacji ekstremalnych, stawianiem pytań o sens przepojonego złem świata, wreszcie śmiałością i odrębnością form artystycznego wyrazu przepełniającego go bólu istnienia. Proza ta jest rodzajem ekstraktu, jaki zrodzić może wyłącznie zstąpienie na dno doświadczenia ludzkiego. Spoglądając na nią dziś, jako na zamkniętą już na zawsze całość, mamy prawo położyć to niewielkie rozmiarem, lecz wielkie duchowym formatem dzieło obok najpoważniejszych pozycji polskiej, a może nawet i światowej literatury. Brak dla niego jakichkolwiek odpowiedników. Próbując określić specyficzną atmosferę, potencjał drapieżnej ekspresji i artystyczną „gęstość” tej prozy, przywoływano nazwiska Samuela Becketta, Franza Kafki, Tadeusza Borowskiego, André Gide’a, Georges’a Bataille’a, Philipa Rotha, Malcolma Lowry’ego, Charlesa Bukowskiego, Williama Burroughsa i Marka Hłaski, sygnalizując jednocześnie, że wymyka się ona wszelkim tego typu asocjacyjnym zabiegom. Bo rzeczywiście, cóż mogło wynikać z podobnych przybliżeń? Co mogły one rozświetlić, wytłumaczyć, wyjaśnić? Bez wątpienia jednak określały ciężar gatunkowy tej twórczości. Wyrażały poczucie zbliżania się do najczystszej trucizny bytu, spoglądania na bolesny zapis procesu załamywania się spoin człowieczego świata.

  1. „Pradawna opowieść”, „Kultura” 1959, nr 3; „Miasteczko”, „Kultura” 1964, nr 6; „Sarni braciszek”, „Zapis” nr 20; „Ludzie z Maisons-Laffitte”, „Kontury” (Tel Awiw) 1993, z. IV; „Spotkania i wspomnienia”, „Kontury” 1994, z. V; „Paryż jeszcze”, „Kontury” 1995, z. VI; „Grätchen am Spinnrade”, „Kontury” 1996, z. VII; „Śmierć matki”, „Kontury” 1997, z. VIII.