Strona:Leon Tołstoj - Anna Karenina Tom I.djvu/114

Ta strona została przepisana.

specjalnym, właściwym tylko wodzirejom, krokiem i ukłoniwszy się, nie zapraszając nawet, wyciągnął rękę, żeby ją objąć. Kiti obejrzała się, kto weźmie jej wachlarz, gospodyni domu, uśmiechnąwszy się, wzięła go z rąk Kiti.
— Jak to dobrze, żeście panie przyjechały wcześnie — rzekł Korsuński, obejmując jej stan — bo co to za moda spóźniać się!
Kiti położyła lewą rękę na ramieniu Korsuńskiego i małe jej nóżki w różowych trzewiczkach prędko, lekko i równomiernie zaczęły poruszać się po ślizkiej posadzce w takt muzyki.
— Odpoczywam, zaiste, tańcząc z panią — odezwał się Korsuński, zaczynając tańczyć. — Zachwyca mnie lekkość tańca pani i jego précision — prawił jej komplimenty, jakie powtarzał wszystkim prawie znajomym paniom.
Kiti uśmiechnęła się, usłyszawszy tę pochwałę i przez ramię jego przypatrywała się sali. Kiti przestała już należeć do panien, zaczynających dopiero bywać, dla których wszystko co widzą, zlewa się w jedno czarujące wrażenie, nie należała jeszcze również do panien, dawno już i często bywających na balach, którym te bale i spotykane na nich znajome twarze zaczęły się już przykrzyć. Kiti zajmowała stanowisko pośrednie: była podnieconą, lecz zarazem panowała nad sobą o tyle, że mogła obserwować. W lewym rogu salonu spostrzegła zebraną całą śmietankę towarzystwa. Była tam niemożebnie wydekoltowana, słynna z urody, Lidi, żona Korsuńskiego, była tam również gospodyni domu, jaśniał tam swą łysiną Kriwin, który zawsze musiał być tam, gdzie zbierało się doborowe towarzystwo; młodzież spoglądała na ten róg, nie śmiejąc podejść bliżej; Kiti odnalazła tam oczyma — Stiwę, a potem dojrzała wprowadzającą ją w zachwyt postać i głowę Anny w czarnem aksamitnem ubraniu. On również tam się znajdował; Kiti po raz ostatni widziała go we czwartek wieczorem, gdy odrzuciła oświadczyny Lewina;