Strona:Leon Tołstoj - Anna Karenina Tom I.djvu/13

Ta strona została skorygowana.

w salonie, nie zastał również i w gabinecie, aż odnalazł ją w końcu w sypialni, nieszczęśliwą, trzymającą w ręku list, z którego dowiedziała się o wszystkiem.
Ona, ta wiecznie zajęta i nie zbyt bystra, jak mu się zdawało, Dolly, siedziała nieruchomo z listem w ręku i oczyma pełnemi przerażenia, rozpaczy i gniewu, patrzała na męża.
— Co to? co to takiego? — pytała, pokazując list. — I przypominając sobie wszystko, Stepanowi Arkadjewiczowi, jak to często bywa, nie tyle było przykrem samo zajście, ile odpowiedź, jaką dał żonie.
Ze Stepanem Arkadjewiczem zdarzyło się to, co się często zdarza ludziom, gdy im udowodni się niespodziewanie jakiś hańbiący ich bardzo postępek: nie potrafił nadać swej twarzy wyrazu, jakiego wymagało położenie jego w obec żony. Zamiast obrazić się, zapierać, prosić o przebaczenie, nic sobie nawet z tego nie robić, wszystko to byłoby daleko lepszem od tego, co on zrobił, na twarzy jego najzupełniej mimowoli (refleksy muzgu, pomyślał Stepan Arkadjewicz, gdyż lubiał bawić się w fizyologię) pojawił się jego zwykły, poczciwy, i dlatego też głupi uśmiech.
Tego głupiego uśmiechu Stepan Arkakjewicz nie mógł sobie darować. Zobaczywszy ten uśmiech, Dolly drgnęła cała jakby z bolu fizycznego i ze zwykłą swą gwałtownością wybuchnęła potokiem gwałtownych wymówek i wybiegła z pokoju; od tej chwili nie chciała widzieć się z mężem.
— Wszystkiemu winien ten głupi uśmiech — myślał Stepan Arkadjewicz. — Lecz co robić? co robić? — z rozpaczą powtarzał i nie mógł znaleźć odpowiedzi.

II.

Stepan Arkadjewicz należał do tych ludzi, którzy nie tają przed sobą prawdy, nie mógł oszukiwać się i wmawiać sam w siebie, że żałuje swego postępku, nie mógł też teraz