wymi dowód otrucia arszenikiem. Na niej to opierali Robert Koch, podówczas jeszcze prowincyonalny fizyk i lekarz sądowy, oraz Zagrodzki, swe orzeczenie, stwierdzające otrucie arszenikiem w głośnej sprawie Babimostkiej[1] aptekarza Speicherta, skazanego na tej podstawie za domniemane morderstwo na swej żonie. Dopiero Zaaijer[2] wykazał na podstawie przykładów z piśmiennictwa, oraz na podstawie badanych przez siebie zwłok 13 ofiar głośnej holenderskiej trucicielki Van der Linden, że arszenik nie wywołuje mumifikacyi w zwłokach osób nim otrutych. Zdawałoby się, że po tylu zbrodniach otrucia arszenikiem i dzięki wybitnemu obrazowi anatomicznemu tego otrucia, oraz łatwym a pewnym metodom chemicznego stwierdzenia trucizny, powinna była jego dyagnostyka przynajmniej na schyłku XVIII wieku stać już na szczeblu bodaj pewnej doskonałości. Tymczasem pisze poważny Gmelin[3], że otrucie to odznacza się bardzo szybkiem gniciem zwłok, połączonem z silnem nie do zniesienia ich cuchnieniem, powstawaniem nalotów na nożu sekcyonującym takie zwłoki i tępieniem się jego, zesznurowaniami i znacznemi rozstrzeniami żołądka i jelit, dotkniętych nadto czarno-sinemi plamami zgorzelinowemi i małemi przedziurawieniami, wreszcie powstawaniem gęstego białego dymu o woni czosnku, gdy się treść żołądka i jelit rzuci na żarzące się węgle. Dym ten osadza biały osad na podstawionej blasze miedzianej, który, przestalony z siarką, tworzy czerwony sublimat arsenu. Ehrmann w pracy swej „De veneficio doloso“ wierzył jeszcze, że gdy się serce otrutych arszenikiem rzuci na płonące węgle, wtedy czuć woń arsenu, a Meckel[4], choć zdaniu temu zaprzecza, jeszcze przecież objaw ten dla dokładności przytacza. Widzimy ztąd jasno, jak bardzo niestety mała odległość czasu
Strona:Leon Wachholz - Z historyi trucizn i otruć.djvu/32
Ta strona została przepisana.
26