Strona:Lew Tołstoj - Wiatronogi.djvu/35

Ta strona została przepisana.

skrzypnęły wrota i pokazał się Fedź; konie rozpierzchły się. Pastuch zaś poprawił kulbakę, dosiadł srokacza i popędził stadninę na paszę.


VI.
Noc druga.

Po powrocie z pastwiska konie znów skupiły się koło srokacza.
W sierpniu, ciągnął srokacz, zostałem odłączony od matki, nie sprawiło mi to wielkiej przykrości, gdyż wiedziałem, że matka moja jest brzemienną i ma wkrótce urodzić młodszego brata mego — sławnego Ułana; przytem moje uczucia uległy znacznej zmianie, nie byłem o jej miłość zazdrosny, stawałem się obojętny. Prócz tego wiedziałem, że po odłączeniu od niej znajdę w ogólnej zagrodzie dla źrebaków, gdzieśmy się mieścili po kilku naraz i wychodzili codzień na wspólne spacery. Tu poznałem się z Rozkosznym. Ów Rozkoszny był to koń wierzchowy, na którym później jeździł cesarz. Stąd też jego podobizny można napotkać w rzeźbie i malarstwie. Podówczas był to sobie zwykły łoszak o lśniącej i delikatnej sierści, łabędziej szyjce i równych szczupłych jak struny nogach. Zawsze wesoły, odznaczał się dobrodusznem i figlarnem usposobieniem; zawsze był gotów do zabawy